poniedziałek, 3 lutego 2014

Skuteczny sposób na podryw

Zabawne rzeczy można znaleźć w sieci, zwłaszcza jeżeli ktoś szuka porad na temat skutecznego podrywu. Gdyby nie dzisiejszy link od znajomych, nigdy bym nie uwierzył. Od zadziwiających filmików instruktażowych, po całe opisy krok po kroku, co w danej sytuacji należy ze sobą zrobić. Niektóre filmy mają po kilkaset tysięcy wyświetleń. Oczami wyobraźni widzę tych wszystkich adeptów sztuki podrywania, z wykutymi na pamięć formułkami, linijka po linijce, realizującymi wytyczne swoich mistrzów. Rzeczywiście jest to aż takie skomplikowane? Jak myślicie, kiedy Wasze szanse będą największe? Gdy będziecie wygadani? Elokwentni? Zabawni? Czy nie lepiej być sobą?

W rzeczywistości, skuteczność podrywu jest każdorazowo uzależniona od preferencji naszego obiektu pożądania i czy się nam to podoba czy nie, tak po prostu jest. Niezależnie od tego, czy jesteśmy piękni i bogaci czy brzydcy i biedni, nasza skuteczność nigdy nie będzie stuprocentowa. Zawsze znajdzie się ktoś, kogo nie zainteresujemy, bo po prostu preferuje on jakieś inne cechy wyglądu czy zachowania, których my nie mamy. Oczywiście, piękni ludzie mają większe szanse niż brzydcy, ale to i tak dalej statystyka. Średnio atrakcyjny człowiek ma powiedzmy pięćdziesiąt procent szans na to, że przypadanie do gustu tej drugiej osobie i pięćdziesiąt, że nie. Inne przypadki to tylko inne proporcje. W związku z tym logicznym jest, że najskuteczniejszy podryw to taki, w którym dokonuje się najwięcej prób, a najwięksi podrywacze to zarazem ci, którzy są najwięcej razy odrzucani. 
"Nauczyciele i Mistrzowie", którzy dają nam tak świetne rady, w rzeczywistości mówią o sprawach marginalnych, które ze skutecznością nie mają wiele wspólnego. Tylko próbowanie jest najskuteczniejszym sposobem i to w zasadzie wszystko, co wystarczy wiedzieć.
Problem w tym, że ludzie nie lubią być odrzucani. Nienawidzą tego tak bardzo, że w obawie przed przykrymi emocjami, przestają  w ogóle próbować i zaczynają szukać jakichś magicznych sposobów na oczarowanie potencjalnych "chętnych".

Nie ma więc żadnego "abrakadabra"?


W zasadzie jest. Nie znajdziecie go nigdzie w sieci czy w książkach. Żaden poradnik, przewodnik ani guru tajnych technik go nie wyjawi.  Jest prosty i niezwykle skuteczny. Co więcej, powoduje reakcję zwrotną tak, abyśmy to my byli podrywani przez osobę, którą sobie obierzemy na cel. Przetestowany setki razy - jestem jego największym fanem, choć być może jedynym. Oczywiście opiera się też na chłodnych statystykach, ale pozwala próbować do woli, bez obawy o odrzucenie.

Czy ktoś jeszcze pamięta o komplementach?

Jeżeli wydaje się Wam, że komplementy są przeżytkiem, to być może macie rację. Nie proponuje ich Wam jednak dla jakichś tam staroświeckich zasad, czy potrzeby zachowania dawnych obyczajów. Powiedzenie komplementu to po prostu bardzo sprawne narzędzie, które zastąpi Wam śmiałe wyzwanie, jakim jest ujawnienie wprost swoich intencji. Po co mówić dziewczynie, że jest się nią zainteresowanym ( i statystycznie z dużym prawdopodobieństwem zostać odrzucony ). To może okazać się przykrym doznaniem i zepsuć nam np: całe przyjęcie. Nie lepiej skomplementować jej piękne włosy czy uśmiech i powiedzieć, że byłoby miło usiąść koło niej. Tym samym osiągnęliśmy taki sam cel. Pokazaliśmy, że jesteśmy nią zainteresowani, z tą jednak różnicą, że gdy ona okaże się niezainteresowania, to nie musimy się czuć źle, bo przecież powiedzieliśmy tylko komplement. Jeżeli jednak dziewczyna będzie zainteresowana, to ma już od nas jasny sygnał, że my też!!! Zna bowiem naszą opinię o niej samej i w ten sposób nie ma ona obawy przed odrzuceniem. Co każdy z nas robi, gdy już wie, że osoba, która się nam spodobała jest nami zainteresowana? Idzie na całość! Genialne, nie? - zwykły komplement.

Życzę miłej zabawy.


Ps: Ważne: komplement musi być szczery:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz