niedziela, 12 stycznia 2014

Nieznane światy

Czas wakacyjnych wypraw Polaków nierozłącznie kojarzy się z podróżami w ciepłe kraje po to, by poleżeć nad morzem i basenem, najlepiej jednocześnie. Jeden lub dwa dni przeznaczyć (ewentualnie) na zwiedzanie zabytków, by poczuć i wyobrazić sobie jak żyli kiedyś ludzie. Wiem o tym, bo sam tak najczęściej robiłem. Po co zwiedzać i odkrywać, skoro wszystko jest już odkryte. Piękne wyprawy w nieznane możliwe są tylko w "Hobbicie". Nasz świat to jedna globalna wioska i wszystko jest takie samo. Czyżby...



Kiedy sięgnę pamięcią do tych wszystkich martwych już miejsc, które odwiedziłem, najbardziej utkwiły mi w pamięci Pompeje. Zostały one zachowane w wyjątkowo dobrym stanie i można się tam poczuć jak w innym świecie, gdzie społeczność wówczas żyjąca, organizowała się w innym modelu niż tym nam znanym. Szybko jednak zauważyłem, że to co do tego miasta z każdej strony przylega jest nie mniej ciekawe od niego samego. To ponad stu kilometrowe slumsy, które oplatają to starożytne miejsce z każdej strony. Oglądając zdjęcia z wykopalisk nie widać, że są one w samym środku tętniącego życiem miasta, które od naszych różni się nie mniej niż same Pompeje. Sygnalizacja świetlna działa tylko po to by było weselej, wystrzały z broni palnej słychać co kilka minut a prostytutki niczym akwizytorzy nachalnie próbują wejść do samochodu każdego samotnego turysty. Jako cel moich wypraw szukam miejsc niezwykłych, coraz częściej jednak żyjących. To właśnie ludzie i z nimi rozmowy najbardziej pociągają mnie w życiu oraz miejsca, które trzeba dopiero odkryć a nie przejść rozchodzonym szlakiem. 

Ponieważ na ten rok planuję też kilka wypraw, moje poszukiwania trwają. Oto kilka przykładów miejsc, nad których odwiedzeniem się zastanawiam. 

Pamiętacie Caras Galadhon, Elfickie miasto z Władcy Pierścieni zbudowane na gigantycznym drzewie? Elfy mogły dowolnie rozlokowywać swoje mieszkania wokół wielkiego pnia stanowiącego gotową konstrukcję. Nie inaczej jest w Caracas, stolicy Wenezueli. W samym jej centrum niczym Caras Galadhon w samym centrum lasu Lothrólien, znajduje się Torre de David. Niedokończony czterdziestopięciopiętrowy  wieżowiec. Po śmierci developera w latach dziewięćdziesiątych jego budowa została przerwana, a po załamaniu się wenezuelskiej gospodarki zaczęły się do niego wprowadzać ubogie rodziny, które nie mogły sobie pozwolić na kupno czy wynajem mieszkania. Dziś żyje tu ponad trzy tysiące ludzi.


Podobnie jak w świecie Tolkiena, mieszkańcy Torre David zaczęli budować swoje mieszkania wokół istniejącej już, gotowej konstrukcji. W tym przypadku między betonowymi kolumnami. Ściany budują z czerwonej cegły i innych dostępnych materiałów tak, aby było bardziej jak w domu a nie biurowcu. Kiedy wprowadza się nowy mieszkaniec ma już gotowy dach nad głową. Wystarczy, że obuduje potrzebną mu przestrzeń i zainstaluje drzwi.


Wieża jest żyjącym i niemal samodzielnie egzystującym miastem, z własną mikroekonomią. Znajdują się tu liczne sklepy, zakłady usługowe, boiska do koszykówki, kościoły a nawet siłownia na trzydziestym piętrze. 



Podobieństwem do tolkienowskich, niezwykłych miast jest także wejście. Stanowi je jedynie niewielkich rozmiarów niepozorna stalowa furta od strony ulicy. Niewtajemniczony przechodzień minie ją z pewnością obojętnie. 

Ciekawostką jest też system komunikacji. Ponieważ budynek nigdy nie został dokończony i nie ma w nim wind, ciężko jest dostać się na wyższe kondygnacje. Mieszkańcy wykorzystali przyległy do wieżowca piętrowy parking z rampami na trasy taksówek, które krążą po całym budynku. Za niewielką opłatą można zostać podwiezionym skuterem czy samochodem często pod samo mieszkanie. 

Jeżeli widzieliście już najnowszego "Hobbita", na pewno na poniższych zdjęciach rozpoznacie niezwykłe miasto na jeziorze - Esgaroth. To ziemskie znajduje się w Nigerii i zwie się Makoko. 

źródło

Mieszka tu ponad sto pięćdziesiąt tysięcy ludzi. System ekonomiczny i komunikacyjny miasta oparty jest w całości na wodzie. 

źródło


Ponieważ dostęp do elektryczności w tym mieście jest rzadkością (prąd wytwarzany jest jedynie w miejscach, które posiadają własne generatory), w nocy można poczuć się jak przed wiekami, kiedy płoną tylko ogniska i pochodnie. Rozrywka dostarczana jest mieszkańcom tak samo, jak każdy inny produkt, czyli łodziami. Rozbrzmiewa każdego wieczora. 

Nie mniej ciekawym miastem jest Zabbalen. Nieznany nam model życia i ekonomi oparty jest tam w całości na śmieciach. 

źródło


Wszyscy mieszkańcy żyją tylko i wyłącznie ze zbierania i przetwarzania śmieci, które trafiają tam z całego Kairu. To blisko stu tysięczne miasto zostało zbudowane bez żadnego projektu. Każdy parter przeznaczony jest na pracę ze śmieciami, a każda rodzina specjalizuje się w konkretnym recyclingu. 


Kolejne piętra dobudowywane są przez kolejne pokolenia. Ludzie tu żyjący zdają się nie zwracać uwagi na wszechobecny smród. Nie uskarżają się na swój los. Ich styl życia jest dla nich normą. 

źródło

Wszystkie te miasta łączy wspólny mianownik. Są wolne od jakiejkolwiek administracji i formalnych praw własnościowych. Nie mówi się o nich ani nie pisze, ponieważ dla świata zachodu są bez znaczenia, ale to błąd. Dla mnie jako podróżnika są ważne dla poznania innych światów i modeli życia. Dla świata są ważne, ponieważ to miasta przyszłości. Miasta ludzi pozostawionych samym sobie, a których z każdym rokiem coraz więcej przybywa.  Szacuje się, że za kilkadziesiąt lat ludność żyjąca w takich społecznościach będzie stanowić większość na świecie. Warto więc zapoznać się z nią i wystawić nos z naszego bezpiecznego, szczelnie zamkniętego konta, z którego perspektywy nie ma już nic ciekawego do odkrycia. 

Jeżeli znacie naprawdę ciekawe miejsca, do których warto się udać, piszcie w komentarzach. Z tych najlepszych - jeżeli będą się czymś wyróżniały - będę chciał wybrać te, do których się w tym roku wybiorę, a sprawozdanie z wyprawy opiszę na blogu. Nie ma ograniczenia odległości - może być gdziekolwiek na świecie. Za każdą propozycję będę bardzo wdzięczny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz